prasa,
portale informacyjne,
czasopisma naukowo-techniczne,
książki i raporty
Przez lata patrzyliśmy na kolegów z „Trybuny Górniczej” nieco podejrzliwie, bowiem nam – w popularnych śląskich dziennikach – rzadko udawało się zdobyć uznanie zarówno górniczych załóg, jak i menedżerów w spółkach. Gdy uznawaliśmy za stosowne poprzeć postulaty górników, prezesi wydzwaniali z pretensjami, że nie rozumiemy górnictwa i zapewne ktoś nami steruje. Gdy jednak stawaliśmy po stronie trudnych reform, to górnicy „palili Dziennik Zachodni”, jak pisali w komentarzach (mam nadzieję, że jedynie symbolicznie).
Nie mam wątpliwości, że koledzy z „TG” miewali podobne problemy, jednak na końcu to właśnie na ich łamach obie strony sporu dochodziły do jakiegoś konsensusu. Ma bowiem „Górnicza” w swój wizerunek wpisaną pewną publicystyczną mądrość, na którą składa się namysł, wytonowanie emocji, wysłuchanie wszystkich stron, dążenie do zrozumienia racji. To dziś takie niemodne. Dzisiejsza publicystyka często strzela tezami jak z karabinu maszynowego, buduje refleksje na kilku zasłyszanych wypowiedziach, nie nawiązuje do historii, nie rozumie kontekstów. A w „Górniczej” odwrotnie. Ktoś powie – jakby się czas zatrzymał.
Tak, jakby się czas zatrzymał. Wszyscy w mediach boimy się, że czas nam ucieknie, że pokona nas technologia, że świat kręci się za szybko i nigdy nie opiszemy wszystkiego, co ważne. Wszyscy gonimy więc za nowinkami. Strategia „Trybuny Górniczej”, która początkowo wyglądała na nienadążanie za trendami, z czasem zbudowała jej najważniejszą przewagę konkurencyjną.
Bo czytelnik szybko znudził się rewelacjami, gdy w grę wchodzą najważniejsze wartości: bezpieczeństwo pracowników, godziwe życie, troska o śląską tradycję, przyszłość całego regionu. Tu nie ma miejsca na clickbaitowe tytuły, bombastyczne teorie telewizyjnych celebrytów od opinii i tanie politykowanie ludzi, którzy nie mają pojęcia, o czym mówią.
„Trybuna Górnicza” w całej tej medialnej papce jest ostoją tradycji i normalności, a swoją słabość (jak można to było oceniać lata temu) przekuła w największą siłę. Wykorzystała technologię, ze swoim portalem z powodzeniem funkcjonuje w cyfrowej rzeczywistości, ale niezmiennie jest wiarygodna, wielowymiarowa, staroświecko elegancka.
Górnictwo to trudny temat, wszystkie proste recepty można wyrzucić do kosza. W grę bowiem nie wchodzą jedynie bilanse, słupki, trendy gospodarcze, ale śląski etos, rozumienie zawiłej historii, szacunek dla dawnych pokoleń. Na zespół „Trybuny Górniczej” można tu liczyć – to ludzie, którzy zawsze widzą sprawy przez śląski pryzmat. Gratuluję redakcji jubileuszu, trzymajcie się na trudnym rynku.